Z poniższym przepisem wiąże się pewna historia. Otóż moje dziecko zostało dziś poczęstowane, na placu zabaw, lizakiem. Jako, że nigdy jej nie kupiłam takiej słodyczy, nie wiedziała co z tym zrobić. Trzymała tylko grzecznie w rączce myśląc, że to zabaweczka. Moje dziecko nie utożsamiło takiej jaskrawej, nienaturalnie żółtej kuleczki na patyczku, z pożywieniem. Do drugiej rączki dałam jej ogórka i sobie smacznie chrupała, a lizak został nietknięty, nierozpakowany. Trochę żal mi się jej zrobiło, że nie zna takiego atrybutu dzieciństwa - słodziutkiego, kolorowego, sklepowego lizaka. Dlatego, po powrocie do domu, w minut 10 przyrządziłam jego zdrową, czekoladową alternatywę. Gdy zobaczyła moje czekoladowe lizaki, od razu wiedziała, co z nimi zrobić...Jadła jednego za drugim. Do lizaków dodałam karob, o którego właściwościach pisałam w jednym z poprzednich postów, tahini bogate w wapń (sezam jest jednym z najlepszych roślinnych źródeł tego składnika mineralnego) oraz olej kokosowy, któremu poświęcę chyba jeden z moich następnych postów, bowiem o jego właściwościach długo, długo można by pisać.
Składniki na 5 lizaków i 12 kostek:
3/4 szklanki płynnego nierafinowanego oleju kokosowego,
3/4 szklanki surowego karobu,
2 łyżki surowego tahini (jeśli zależy Wam na lepszym smaku, możecie użyć tahini z prażonego sezamu, osobiście wybrałam wersję zdrowszą, na surowo),
pół łyżeczki wanilii w proszku,
opcjonalnie łyżka ksylitolu w proszku lub innego słodziku.
Wykonanie:
Mieszamy wszystkie składniki i wylewamy do foremek (do lizaków córeczki nie dodawałam słodzika). Ewentualnie dekorujemy jagodami goji i kawałkami surowego kakao. Wkładamy do lodówki na godzinę lub, w wersji expresowej, do zamrażarki na 5 minut. Smacznego dzieci!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz